Nie ma nic gorszego niż zepsute auto na pustej drodze, brak zasięgu i świadomość, że zapomniało się podstawowych rzeczy, które mogłyby pomóc. Zestaw awaryjny w samochodzie to nie fanaberia – to coś, co może oszczędzić nerwów, czasu, a w niektórych przypadkach nawet zdrowia. Choć większość kierowców liczy na to, że ich samochód nigdy się nie zepsuje, to doświadczenie pokazuje, że lepiej być przygotowanym na niespodzianki. Nie chodzi o to, żeby wieźć w bagażniku pół garażu, ale o to, by mieć pod ręką kilka kluczowych rzeczy, które mogą uratować sytuację.

Co powinno znaleźć się w podstawowym zestawie?

Na początek warto wiedzieć, że są elementy, które po prostu trzeba mieć – bo wymagają tego przepisy. Chodzi tu między innymi o trójkąt ostrzegawczy i gaśnicę. Ale to tylko podstawa – prawdziwy zestaw awaryjny to coś więcej.

Przyda się dobrze działająca latarka – najlepiej z zapasowymi bateriami. Awaria może się przecież zdarzyć w nocy. Kolejna sprawa to rękawiczki robocze – dzięki nim można podnieść maskę czy wymienić koło bez brudzenia rąk. Nie zapomnij też o kamizelce odblaskowej – to mały element, ale bardzo ważny dla bezpieczeństwa, zwłaszcza gdy trzeba opuścić auto przy drodze.

Warto też mieć podstawowy zestaw narzędzi – klucz do kół, kombinerki, śrubokręt czy taśma izolacyjna mogą się okazać niezastąpione. Jeśli masz miejsce, dorzuć też kable rozruchowe. Zimą to prawdziwy skarb – akumulator lubi wtedy odmówić posłuszeństwa. Niezłym pomysłem jest również posiadanie linki holowniczej i pompki do opon albo choćby zestawu do ich szybkiej naprawy.

Woda i suchy prowiant? Tak, brzmi jak plan na biwak, ale jeśli kiedyś utkniesz na kilka godzin na poboczu w środku zimy – docenisz zapasową butelkę wody i coś do zjedzenia. A skoro o zimie mowa – skrobaczka do szyb, koc termiczny i zapasowe ciepłe rękawiczki to must-have w chłodniejsze miesiące.

Lepszy przesadny zapas niż nieprzygotowanie

Prawda jest taka, że nie da się przewidzieć każdej awaryjnej sytuacji na drodze, ale można się na wiele z nich przygotować. Kluczem jest zdrowy rozsądek i przemyślane podejście. Zestaw awaryjny nie musi zajmować połowy bagażnika – wystarczy, że będzie praktyczny i dopasowany do Twoich potrzeb. Jeśli jeździsz głównie po mieście, może być mniejszy. Jeśli często pokonujesz dłuższe trasy – warto go rozbudować.

Nie chodzi też o to, by się bać każdej trasy. Wręcz przeciwnie – mając zestaw awaryjny, jeździsz spokojniej, bo wiesz, że w razie czego masz pod ręką to, co najważniejsze. A to już coś. Bezpieczeństwo swoje i pasażerów zaczyna się właśnie od takich drobnych, przemyślanych kroków.

Na koniec jedna rada: raz na jakiś czas zajrzyj do swojego zestawu. Sprawdź, czy latarka działa, czy gaśnica nie straciła ważności, a bandaż w apteczce nie zamienił się w beton. Zestaw awaryjny to nie tylko zbiór przedmiotów – to Twoje zabezpieczenie na drogę.

Twoja ocena: oceń teraz
Aktualna ocena: 0 - 0 głosów